Logowanie

Email:
Hasło:

Przypomnij hasło...

Nie masz jeszcze konta?
Dołącz do nas!




Ekran: 1024x768
Javascript: włączone
Wiek min. 16 lat
Nieco wyobraźni


Solene (ID: 286)


  • Ranga: Szlachcic
  • Poziom: 1
  • Wiek: 88
  • Rasa: Wampir
  • Klasa: Czarnoksiężnik
  • Charakter: Zły
  • Płeć: Kobieta


Profil gracza:

Solene


Solene jest jak noc zamknięta w kobiecym ciele.
Solene jest jak burza piękna, nieprzewidywalna, śmiertelna.





Niska, ledwie sięgająca ramienia przeciętnego mężczyzny, lecz jej obecność zdawała się przewyższać każdego. Poruszała się z gracją kogoś, kto nigdy nie musi się spieszyć, a każdy jej krok miał w sobie coś z polowania — miękkość kota i niepokój nadciągającej burzy.
Miała długie, lśniące włosy o barwie głębokiej czerni, jakby utkano je z czystego mroku. Spływały po jej plecach niczym jedwabne wstęgi, które noc zaplatała dla niej własnoręcznie. Często nosiła je rozpuszczone, pozwalając im tańczyć z wiatrem, albo splatała w niedbały warkocz — jakby celowo chciała wyglądać jak mała dziewczynka, a nie pradawna istota z sercem zatrzymanym w bezruchu.
Jej twarz była zaskakująco niewinna — zaokrąglone policzki, delikatne usta, lekko zadarty nosek. Skóra bladą miała jak porcelana, lecz z subtelnym połyskiem, jakby pocałowana przez srebrny księżyc. Jej oczy... ach, te oczy. Ciemne jak dno studni, głębokie i nieprzeniknione, z błyskiem drapieżnej ciekawości. Gdy na kogoś patrzyła, miał wrażenie, że widzi coś więcej niż tylko jego twarz — że zagląda w myśli, w pragnienia, w grzechy.
Jej ciało było kobiece, pełne i idealnie proporcjonalne — biodra, które zapraszały do grzechu, talia wąska jak u tancerek ze Wschodnich Pustkowi, piersi pełne, lecz nie przesadne, a ramiona smukłe i mocne. Poruszała się z gracją stworzenia, które zna każdy centymetr własnej siły i piękna — i nie waha się ich użyć.
Często ubierała się w ciemne barwy — szkarłat, czerń, granat nocy — w suknie podkreślające sylwetkę, z haftami przypominającymi ciernie róż lub krwiste runy. Na szyi nosiła cienki, srebrny łańcuszek z małym medalionem — pamiątką z czasów, gdy jeszcze biło w niej ludzkie serce.
Była piękna. Nie w sposób oczywisty. Nie w sposób słodki. Ale w sposób, który zostaje w pamięci długo po tym, jak zniknie z oczu — jak echo pocałunku, którego nie sposób zapomnieć.


Solane


Solane to życie, energia jak słońce ale także przypomnienie o odnowie i adaptacji jak księżyc.





Tristan


Jego dotyk był jak obietnica, której nie chciał wypowiadać na głos. Czułam to w każdym jego ruchu – w sposobie, w jaki obejmował mnie od tyłu, w delikatnym nacisku jego dłoni na mojej talii, w pocałunkach składanych na skórze, jakby musiał się upewnić, że istniałam naprawdę.
Zamknęłam oczy i na moment pozwoliłam sobie zatopić się w tym cieple. Było w nim coś niepokojąco kojącego – świadomość, że nawet gdy cień Krwawych Łowów zawisł nad nami, my wciąż mogliśmy trwać w tej ciszy.
Ale nie mogłam dać się temu spokoju całkowicie.
Nie teraz.
Odwróciłam się do niego, nasze czoła niemal się zetknęły. Palce wsunęłam we włosy na jego karku, lekko zaciskając je w geście, który był jednocześnie czułością i przypomnieniem, że nie czas na zatracenie.
— Tristanie… — mój głos był miękki, lecz zdecydowany.
— Moglibyśmy udawać, że nic się nie dzieje. Moglibyśmy skryć się tutaj i pozwolić tej nocy trwać wiecznie. Ale oni już tu są.


W korytarzach nocy, gdzie światło nie sięga,
Ich dłonie splata cień – jak klątwa, co przysięga.
Tristan bez duszy, w oczach wieczny głód,
Solene jak burza, co rozdziera mrok i lód.

Nie pocałunek, lecz więzy przeklęte,
Krew jak pieczęć na serca zamknięte.
Każdy szept – obietnica potępienia,
Każdy dotyk – echo wiecznego więzienia.



Solene przed pierwszym grzmotem serca