Napij sie ze mną wina co konkretną moc trzyma, a ból głowy będzie najmniejszym z Twoich problemów.
***
Ogień w palenisku ledwie się tlił, ot na tyle by ożywiać ruchliwe cienie. Nadkruszone kolumny podpierały zlasowany szkielet sklepienia. Nieproszony gość siedział przodem do ogniska, kątem oka łapał ruch, ale gdy tylko odwracał w tym kierunku głowę, ruch zamierał...
Podupadła posiadłość była jej schronieniem i pułapką.
Podeszła po cichu. Zarówno mrok jak i ruchliwy światło było jej sprzymierzeńcem. Płaszcz i ciało miała pomalowane w tygrysie prążki, dzięki którym, idealnie wpasowywała się w cienie rzucane przez kolumny i pasma światła. Jak drapieżnik który podchodzi zwierzynę. Krok i nagle pojawiła sie w kręgu światła ogniska. Drgnął nerwowo, ale zobaczywszy drobną kobietę uśmiechnął się tylko pod nosem. Uniósł butelkę z winem i zapytał.
- Zimna noc, napijesz się?
Wlepiła w niego wzrok i przekręciła głowę, jak zmierzę, które coś bardzo zainteresowało.
- Oj napiję się... napiję
(fragment fabuły postaci)
Jacy okrutni bywają bogowie, mieszający ogień, powietrze i ziemię tworzący wulkany wyżerane lawą
A jacy lekkomyślni i głupi… łącząc w jedno krwiożerczą bestię, chciwość, arogancję i kobietę….